Prolog


Do instytutu weszła brunetka z trzema mężczyznami. Miała związane ręce, jeden z mężczyzn trzymał ją cały czas. Dziewczyna dokładnie oglądała miejsce, w którym się znajdowała. Ściany były białe wszędzie wisiały ekrany. Ludzie kręcili się i cały czas pracowali. Brunetka znajdowała się w wielkim budynku z nocnymi łowcami. Nagle średniego wzrostu blondynka podeszła do niej.
- Liv Blackmoor. Witamy w instytucie. Nazywam się Lydia Brandwell. - Liv zmierzyła wzrokiem blondynkę.
- Tak to ja. Nie wiem czemu Clave wezwało mnie, gdyż od sześciu lat. - Liv nie zdążyła dokończyć zdania, okropna i zimna blondynka musiała wtrącić zdanie.
-  Zabierzcie ją do pokoju i znajdźcie kogoś kto będzie mógł zostać z nią chwile. - Trzej mężczyźni zabrali Liv do wielkiego pomieszczenia. Pokój był ciemny i mroczny, na ścianach wisiały obrazy, a w jednym z wazonów stały kwiaty. Piękne czerwone róże. Liv usiadła na  dużym, brązowym krześle. Niespodziewanie do pokoju przyszedł jakiś chłopak. Mężczyźni opuścili pokój. Liv siedziała niewinnie i czekała tylko na odpowiedni moment żeby go zaatakować . Niebieskooki blondyn siedział sobie wygodnie na krześle i czytał jakąś książkę. Liv przywiązana do krzesła patrzyła dyskretnie na niego. Wydawał jej się znajomy lecz nie chciała sobie przypominać kim może on być. Brunetka rozglądała się po pokoju. Ujrzała leżący na ziemi długopis i kopnęła go niewinnie. Blondyn schylił się żeby go podnieść. Liv szybko wstała z krzesła i rozerwała linę którą była związana. Rzuciła się na chłopaka i popchnęła go na stojący niedaleko nich kominek. Blondyn upadł na ziemię, a Liv mogła dzięki temu chicho wyjść z pokoju. Szybko i dyskretnie opuściła pomieszczenie, ale zobaczyła coś cp przykuło jej uwagę. Pewien znajomy jej dziennik. Chwyciła go i wyszła z pokoju. Cicho zmierzała przez korytarze. Nagle na jej drodze pojawiły się wielkie drzwi. Otworzyła je, a przed jej oczami stał wysoki ciemnowłosy chłopak Stali w bezruchu i powoli przyglądali się sobie. Liv odezwała się do niego.
- Alec?
- Liv? - Chłopak szybko zamknął drzwi i pociągnął dziewczynę za jej delikatną dłoń.
- Tak to ja. Alec tyle lat Cię szukałam.
- Co Ty tu robisz? - Alec odsunął się trochę od dziewczyny.
- Sama nie wiem. Szłam sobie jak zwykle po ulicy w Nowym Orleanie, ale nagle ktoś złapał mnie i dalej nie pamiętam co było.
- Nikt nie mógł ci pomóc? - Liv usiadła na łóżku Alec'a.
- Szczerze mówiąc wymknęłam się na imprezę bez pozwolenia mojego lideroprzyjaciela.
- Widać nie możesz tu być. Pomogę Ci wyjść, ale musisz gdzieś się schować. Daj mi swoją bransoletkę. -Brunetka podała chłopakowi czarną bransoletkę z napisem "Hypnotic".
- Alec już idę, ale obiecaj mi że jeszcze się zobaczymy. Znasz może kogoś kto mi pomoże?
- Magnus.
- Dobra znam go, ale jak mnie znajdziesz?
- Jakoś znajdę. - Alec uśmiechnął się do dziewczyny i pociągnął ją za dłoń. - Chodź wyjdziesz takim jakby tylnym wyjściem. - Liv szła przez korytarze z Alexandrem. Lecz nagle zauważył Lydię, która zaczęła krzyczeć na stojących mężczyzn.
- Liv otwieraj te wielkie drzwi i nigdy, ale to nigdy sama tu nie przychodź.
- Dobra, ale Alec jest coś o czym musisz wiedzieć. To bardzo ważne. - Dziewczyna nie zdążyła dokończyć, gdyż Alec otworzył wielkie drzwi i wepchnął ją do korytarza. Liv nie chciała czekać na Aleca, który przyjdzie do niej z Magnusem. Postanowiła sama znaleźć potężnego czarownika już wcześniej znała go. Brunetka błądziła po ulicach i próbowała znaleźć znane jej dobrze Pandemonium. Lecz nigdzie go nie było. Bezradnie usiadła na jednym ze schodków prowadzących do kawiarni.  Zaczęła wątpić w swoje możliwości. Jedna łza spłynęła z jej policzka. Wstała i wytarła policzek. Postanowiła nie poddawać się. Porzuciła poszukiwania Magnusa i przypomniała sobie jej dobrze znanego wampira Raphael'a. Szybko zaczęła biec przez tłumy ludzi. Niechcący wpadła na wysokiego, czarnoskórego mężczyznę.
-Przepraszam.- odezwała się Liv i pobiegła dalej szukać hotelu. Mężczyzna chwile jeszcze patrzył na dziewczynę. Liv biegła przez ulice, osiedla domków, ale gdy zobaczyła wielki budynek z napisem "Hotel DuMort" uśmiechnęła się i weszła do niego tylnym wejściem dla dozorców.  Błądziła chwile i szukała dobrze znanego jej korytarza. Nagle wpadła do wielkeigo pokoju. Roiło się w nim od różnych obrazów, pamiątek, popiersi i posągów. Na środku stały wielkie złote, pikowane kanapy, na których siedział jakiś wampir.
- Kim jesteś? - Zapytał jej się wysoki i blady jak ściana mężczyzna. Trzymał on w swojej dłoni nóż, a zanim stała jakaś czarnowłosa dziewczyna z przekrwionymi oczami. Powoli zaczęła podchodzić do Liv. Brunetka stała pewna siebie.
- Szukam Raphaela. Wiem że gdzieś tu jest. - Mężczyna wstał i  podszedł do Liv.
- Lily. - Powiedział głęboko patrząc w oczy Liv. Delikatnie odgarnął kosmyk włosów z jej twarzy . Liv uderzyła go w rękę i odepchnęła wampira od siebie.
- Słuchaj nie jestem łatwą dziewczyną i uwierz mi nie lecę już na wampiry, więc daruj sobie to patrzenie się i niewinne dotykanie mojego ciała - Chłopak zaśmiał się pod nosem.
- Lily idź i sprawdź czy jest Raphael  - Liv usiadła na kanapie i wyciągnęła z kieszeni od swojej kurtki srebrny sygnet. Wampir przyglądał się dokładnie pięknej brunetce. Nagle do pokoju weszła wampirzyca, szepnęła coś wampirowi na ucho i poszła do innego pokoju. Chłopak podszedł do Liv i szybko złapał ja za ręce. Lily weszła do pokoju i związała Liv ręce. Brunetka zaczęła się wiercić i krzyczeć.
- Raphael! Raphael! Gdzie on jest?! - Wampir podszedł do Liv i złapał ją za włosy. Dziewczyna miała już obolałe ciało. Wampiry, nocni łowcy, walki i tęsknota za Nowym Orleanem nie dawała jej powodu do szczęścia. Do pokoju wszedł jakiś młody chłopak uśmiechał się do wszystkich, ale nagle zobaczył siedzącą na złotej, pikowanej kanapie dziewczynę. Usiadł koło niej i patrzył się na nią z uśmiechem.
- Cześć jestem Simon, a Ty...?- Liv popatrzyła się na niego i ciężko westchnęła.
- Liv, gdzie jest Raphael?- Simon wstał z kanapy i podszedł do stojącego z tyłu wampira. Szepnął mu coś na ucho. Chłopak pociągnął za rękę Lily i poszli do innego pokoju. Simon usiadł znowu na kanapie i zaczął.
- No to Liv, Raphael wróci niedługo. A co od niego chcesz może ja będę mógł ci pomóc. - Liv uśmiechnęła się do chłopaka.
- Rozwiąż mnie. - Simon niepewnie podszedł do Liv i delikatnie rozwiązał jej ręce.
- Dzięki Simon. - Liv uśmiechnęła się do Simona.
- Wiesz co może zadzwonię do Raphaela. - Liv kiwnęła lekko głową i zaczęła oglądać swoje paznokcie. Simon kręcił się po pokoju i czekał aż Raphael odbierze telefon. Po paru sygnałach odebrał. Ich rozmowa trwała krótko. Simon kręcił się bezradnie po pokoju. Liv zrobiła dziwną minę i spojrzała na chłopaka, który chodził jak chory psychicznie.
- Simon wszystko dobrze? - Chłopak stanął przed nią bezradnie.
- No właśnie nie. Nocni łowcy cię szukają. - Liv zakręciło się w głowie. Cały świat wirował jej przed oczami. - Liv, Liv co się dzieje? - Brunetka zemdlała, a bezradny Simon wyciągnął telefon z kieszeni. Kręcił się w kółko po pokoju i nie wiedział do kogo zadzwonić.
*Rozmowa Simona i Jace'a*
- Jace, nigdy nie myślałem że zadzwonię do ciebie, ale jesteś teraz chyba jedyną osobą która może mi pomóc.
- Simon co znowu zrobiłeś? - Simon kręcił się po pokoju.
- Jace ja nic, ale w hotelu jest dziewczyna, której łowcy szukają.
- Tam jest ona? Simon zabierz ją gdzieś, a my zaraz będziemy.
- Jace, czekaj. Obiecaj mi że nie oddacie Liv tym psychopatom. 
- Zostań w hotelu zaraz będziemy. 
 *Jace"*
Jace szybko poszedł do pokoju Aleca, w którym była Clary i Izzy. Powoli otwierał drzwi. 
- Mamy wielki problem. - Alec i Izyy podeszli szybko do Jace'a. 
- Co się stało? - Izyy zapytała bardzo przestraszona.
- Liv jest w hotelu z pijawkami. - Clary zmarszczyła brwi i podeszła do Izzy.
- Kto to jest? - Jace westchnął ciężko.
- Liv to bardzo ważna dziewczyna dla łowców. - Odpowiedział Jace.
- Musimy ją uratować. - Izzy wtrąciła.
- Gdzie ją zabierzemy? MOże do instytutu gdzie zamkną ją w pokoju i zaczną wypytywać o wszystko i o nic. - Zdenerwowany Alec wtrącił.
- To może Luke znajdzie dla niej miejsce. - Powiedziała zaniepokojona Clary.
- Alec gdzie ukryłeś ją sześć lat temu. - Zapytał Jace.
- Jace dobrze wiesz że Alec nie myśli teraz o porwaniach i innych rzeczach. - Powiedziała z uśmiechem Izzy.
- Zabierzmy ją do instytutu tu będzie bezpieczna. Skoro jest taka ważna to nic jej nie zrobią. - Powiedziała Clary.  Zdnerwowany Alec wyszedł z pokoju. a Izzy pobiegał za nim.
- Clary, ALec i Liv byli kiedyś bardzo mocno ze sobą związani. Alec musiał ją ukryć przed wszystkimi łowcami w Nowym Orleanie. Jej cała rodzina była prześladowana przez krąg bo jej ciotka do niego należała. 
- Co zrobiła takiego że teraz Liv ściga stado rozzłoszczonych łowców? - Jace westchnął.
- Liv ma dziwne zdolności. Jej matka była tak jak my łowcą, ale jej ojciec wilkiem. Liv może zmieniać się w wilka jednocześnie korzystając z run. Ona ma potężną moc. Dzięki niej można byłoby szybciej pokonać demony. 
- Wilk i łowca w jednym. - Powiedziała Clary, a  Jace uśmiechnął się. 
- Tak Clary, ale może jeszcze czarować dzięki babci od strony matki. - Clary dotknęła ramienia Jace'a.
- Pomóżmy Izzy w złapaniu Aleca. - Clary uśmiechnęła się i pobiegła z Jace'm szukać Izzy i Aleca. Po długich poszukiwaniach znaleźli ich zabierających broń. 
- To jaki mamy plan? - Zapytała Calry.
- Idziemy po Liv z Magnusem, a on ją zabiera do siebie i ratuje od śmierci. - Odpowiedział Alec. Szybko znaleźli się pod hotelem DuMort. Rozglądali się chwile by sprawdzić czy nikt ich nie obserwuje. 

* Simon*

-Liv proszę obudź się. Raphael przebije mi serce jeżeli się nie obudzisz zdrowa i normalna. - Simon kręcił się po pokoju pełnym wampirów, którzy pilnowali Liv. Nagle przed Simon'em stanął dobrze znany mu czarownik. Magnus uśmiechnięty wszedł do pokoju.
- Magnus co ty tu robisz? - Zapytał zdziwiony i jednocześnie uradowany Simon.
- Przyszedłem po swoją przyjaciółkę Simon. 
- Naprawdę, ale Raphael....- Nagle do pokoju weszła Izzy z Clary.
- Matko Liv. - Krzyknęła głośno Izzy.
- Zabieramy ją do mnie nic jej nie będzie. - Magnus podszedł do Liv i odgarnął kosmyk włosów z jej twarzy.
- Simon weź ją, zaraz otworzę portal. Gdzie jest ALexander i Jace? - Zapytał zaciekawiony Magnus.
- Już tu są. - Odpowiedziała Izzy. Do pokoju wszedł Alec i Jace. Magnus uśmiechnął się do Aleca, ale on nawet na niego nie spojrzał.
- Simon bierz dziewczynę, a ja otwieram portal. - Alec podbiegł do Liv.
- Simon ja ją wezmę. - Simon wycofał się i podszedł do Clary. Alec spojrzał na twarz Liv i wziął ją na ręce. Magnus otworzył portal. Wszyscy przeszli przez niego. Nagle znaleźli się w mieszkaniu Magnusa. Alec cały czas trzymał mocno Liv.
- Alec połóż ją na kanapie. - Odezwał się Jace. Alec położył Liv na dużej czerwonej kanapie. Magnus podszedł do niej i zaczął mówić coś po łacinie. Simon podszedł do kanapy na której leżała Liv. Stał na przeciwko Magnusa i przyglądał się dokładnie jego ruchom. Clary podeszła do Simona i wpatrywała się w brunetkę.  Alec, Jace i Izzy rozglądali się po pokoju. Alec co chwilę spoglądał na Liv. Wszystko szło dobrze, ale nagle Magnus przewrócił się,, a Liv otworzyła szeroko oczy z krzykiem, które tak samo szybko zamknęła.
- Liv!- Alec chciał jak najszybciej być przy dziewczynie ale Jace złapał go. 
- NIe możemy nic zrobić. Ona nosi w sobie dziecko, które było pod wpływem magii w śpiączce. Widać moja kochana przyjaciółka nie chciała szybko stać się matką, więc skorzystała z magii.- Powiedział bezradnie Magnus.
- Jak to możliwe? - Zapytała Clary.
- Liv to dziewczyna, która ma wszędzie kontakty wilki, wampiry, czarownice, łowcy. Lecz musi znać bardzo silnych czarowników, gdyż tylko ten kto ma wiedzę i siłę może wykonać tak potężny czar.
- Ona wprowadziła w sen swoje dziecko? - Clary ledwo mogła cokolwiek powiedzieć.
- Coś w tym typie. - Odpowiedział Magnus. 
- Czy ona będzie dalej tak sobie leżała bez możliwości powiedzenia czegokolwiek? - Zapytał zaciekawiony Simon. Magnus zbliżył się do Aleca.
- Jeżeli wciągu dzisiejszej nocy nie zacznie normalnie funkcjonować to będzie źle. - Czas mijał, a Liv leżała cały czas. Nagle Jace podszedł do Aleca. 
- ALec idź połóż się. Liv jak się obudzi to na pewno przyjdzie do kogoś z nas. Alec położył się na jednej z czerwonych kanap i zasnął. Jace poszedł do Izzy i Clary, które spał w sypialni. Mijały godziny, a Liv ciągle leżała. Słońce zaczęło powoli wchodzić. Nagle brunetka otworzyła oczy i zaczęła rozglądać się po pokoju. Wstała i podeszła do kanapy na której leżał Alec. Musnęła ustami jego policzek po czym założyła mu srebrny sygnet na palec. Patrzyła chwile na niego i uciekła z mieszkania Magnusa.

***********
Dobra mam nadzieję że prolog spodobał Wam się. Siedziałam nad nim trzy dni, ale wiem że mimo wszystko gdzieś są błędy stylistyczne,gramatyczne.... Niestety mam problemy z przecinkami, więc przepraszam Was bardzo za to że czasem jest ich dużo, albo w ogóle ich nie ma. Jeżeli macie jakiekolwiek uwagi to piszcie je w komentarzach, gdyż krytyka i wytykanie błędów jest pomocne w drodze do perfekcji. Zaczynam pisać już pierwszy rozdział, więc może niedługo ukaże się na blogu. 
xoxo Aliss



5 komentarzy:

  1. Cześć i czołem! Zainteresowałam się twoim blogiem głównie dlatego, że został osadzony w uniwersum, które jest ostatnio w kręgu moich bliskich zainteresowań, głównie dzięki serialowi. Z tego powodu stało się oczywistym, że nie mogłabym przejść obok takiego bloga obojętnie. c:
    Jeśli chodzi o sam prolog, to powiem ci, że czasami nie miałam pojęcia, co tak właściwie się dzieje. Teoretycznie to, co się działo, miało gdzieś tam ręce i nogi, ale w niektórych momentach musiałam się zatrzymać i pomyśleć, co dany bohater robi. Poza tym brakuje akapitów, które sprawiają, że tekst czyta się o wiele bardziej wygodnie, tak samo jak wtedy, kiedy tekst jest wyjustowany. Ale jeśli o to chodzi, to tylko sugestie, do których wcale nie musisz się stosować. Poza tym takie słowa jak Instytut piszemy z dużej litery, nie z małej i w kilku miejscach "Izzy" zostało chyba przypadkowo przemianowane na "Izyy". Interpunkcja nigdy nie była moją mocną stroną, ale w kilkunastu miejscach brakuje przecinka przed "że", a kiedy Isabelle krzyczy "Matko, Liv", brakuje wykrzynika, który powinien się pojawić. I to by było na tyle, jeśli chodzi o sprawy techniczne.
    Jeżeli zaś chodzi o samą fabułę, to właściwie zaczyna się całkiem ciekawie i mogłoby być naprawdę dobrze, gdyby nie tylko, że Liv jest Mary Sue. Pomysł z długopisem bardzo mi się spodobał, dopóki nie przeczytałam, że Liv pokonała Jace'a - najlepszego Łowcę w swoim wieku - z taką łatwością, jakby walczyła z muchą. Trik był sprytny, ale powiedzmy sobie szczerze, Jace nie jest byle jakim Nocnym Łowcą i teoretycznie Liv powinna mieć o wiele większe trudności z zatrzymaniem go. W jakimś stopniu to się później wyjaśnia, bo okazuje się, że twoja postać jest właściwie trzema rasami w jednym, chociaż teoretycznie to niemożliwe. O ile to, że jest w połowie Wilkołakiem, a w połowie Nocnym Łowcą jeszcze byłabym w stanie zaakceptować, to tego, że na dodatek potrafi korzystać z takich samych zdolności, jak Czarownicy przez swoją babcię, jest niemożliwe, dlatego, że Czarownicy są bezpłodni. Jeśli bazujesz na samym serialu, to oczywiście mogłaś tego nie wiedzieć, ale wydaje mi się, że przed pisaniem bloga warto zrobić chociaż mały research i gdybyś to zrobiła, wiedziałabyś, że Czarownicy, jak już, to adoptują dzieci. Ale nawet gdyby matka Liv byłaby adoptowana, to oczywiście Liv nie mogłaby odziedziczyć tych zdolności, bo przez krew nie są ze sobą ani trochę spokrewnione. Wracając do kwestii tego, że ojciec Liv był Wilkołakiem, a matka Nocnym Łowcą - Wilkołakiem staje się zazwyczaj przez ugryzienie albo wtedy, kiedy dwoje Wilkołaków ma dziecko, a nawet wtedy nie zawsze ich potomek musi być Wilkołakiem. W dodatku, krew Nefilim jest zazwyczaj przeważająca i to ona "wygrywa", o ile dobrze pamiętam. I tak, rozumiem, że to jest fanfik, ale wydaje mi się, że autor mimo tego powinien trzymać się podstawowych faktów i pilnować, żeby wszystko miało ręce i nogi.
    Przyznam, że trochę się martwię, bo wydaje mi się, że między Alecem i Liv panuje o wiele, wiele silniejsza więź niż powinna, dlatego na przyszłe rozdziały będę czekała z lekkim drżeniem. W sensie, gdybyś już teraz mnie zapewniła, że nie muszę się martwić o to, że Alec nagle przestał być gejem, to czułabym się o wiele bardziej spokojna. Tak, to kolejny kanon, którego teoretycznie wcale nikt się nie musi trzymać, ale dla mnie, jeśli ktoś szanuje postać Aleca, to szanuje też to, jak wiele czasu zajęło temu chłopakowi zaakceptowanie samego siebie i tego, kim jest. Wybacz, to po prostu mój kochany synek i jestem w stosunku do niego bardzo opiekuńcza. :c
    Kolejną sprawą, którą chciałabym poruszyć to gify, które według mnie są w ogóle niepotrzebne. Jeśli chodzi o mnie, tylko psują estetykę i wprowadzają niepotrzebny chaos. Oczywiście same w sobie są śliczne, ja sama bardzo lubię je wciskać tam, gdzie tylko mogę, ale to już jest dla mnie lekka przesada, która przeszkadzała mi w odbiorze tekstu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że nie odbierzesz moich słów jako zwykłego hejtu, bo wcale nie o to chodziło mi w tym komentarzu. Nie chcę robić bezsensownego spamu, ale akurat w tym przypadku, z racji tego, że się trochę wymądrzam, wrzucam link do swojego bloga (http://soul-can-wait.blogspot.com/), żeby nie było, że przyszłam tu i mówię to wszystko bez żadnego solidnego doświadczenia w tej tematyce.
      Życzę ci oczywiście weny do tworzenia kolejnych rozdziałów, a także pomysłów na nie! I oczywiście czekam na pierwszy rozdział. c:

      Usuń
    2. Zdecydowanie cię popieram we wszystkim co tutaj napisałaś i jeśli pozwolisz po prostu się pod tym podpisze, bo nie widzę sensu pisać tego samego co ty xd

      Jedyne co mogę dodać to fakt, że jeśli rozdziały będą dodawane tak jak prolog w miejscu gdzie są "strony" to nie wyświetli się informacja o pojawieniu się nowego postu na stronie głównej w bloggerze dla obserwujących. Czekam na ciąg dalszy i fajnie by było gdybyś mnie o nim poinformowała Aliss na moim blogu.

      http://zycie-jest-jedno06.blogspot.com

      Ściskam ^^

      Niepowtarzalna xx

      Usuń
  2. jak ci się nie podoba to możesz nie czytać ... i to jest historia te osoby a nie twoja więc nie wtrącaj się w tą historię . Więc jak ci się nie podoba to ni czytaj , a jak chcesz to czytać to nie wtrącaj się w tworzenie tej osoby . Bo moim zdaniem ta historia jest naprawdę super .
    Roxi

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej wielkie dzięki za rady co do tekstu i fabuły. Bardzo jest mi miło że poświęciłaś trochę swojego czasu na napisanie mi co trzeba zmienić. Generalnie Liv i całe jej pochodzenie zostanie wyjaśnione w następnych rozdziałach. Lecz postać Aleca to wielka tajemnica. Głownie z książki i serialu "wypożyczyłam" postacie, miejsce....Jeszcze raz bardzo Ci dziękuje za znalezienie błędów bo naprawdę początkującym bardzo to pomaga :)
    xoxo Alissa

    OdpowiedzUsuń

Theme by Hanchesteria